Druhny i Druhowie, kochani Czytelnicy - Czuwaj! i WITAJCIE!
Serdecznie witam Was kochani na moim osobistym blogu, na którym zamierzam Wam trochę pomarudzić, ponarzekać, pomieszać w główkach, zmusić do refleksji, a przede wszystkim "wyrzucić" z siebie wiedzę oraz własne przemyślanie na tematy, które obecnie lub w przeszłości sam zgłębiałem. Po co to wszystko? No przede wszystkim z potrzeby ducha oraz konieczności rozwoju - mojego osobistego (zwłaszcza teraz z powodu realizowania próby instruktorskiej) ale również Waszego.
Każda wędrówka ma jakiś początek! Ten Blog również powstał, bo zaczynam nową wędrówkę - tzw. próbę podharcmistrzowską, którą zamierzam otworzyć już w maju - w której muszę wykazać się znajomością i umiejętnością analizy otaczającej mnie rzeczywistości. Proponuje zatem, aby słowa Wielkiego Człowieka, jakim był niewątpliwie Jan Paweł II, czemu zarówno wierzący, niewierzący, wierzący inaczej nie zaprzeczają zazwyczaj, stały się naszym drogowskazem dla pierwszych kroków jakie wspólnie zaczynamy stawiać. Powiedział on kiedyś: "Człowiek jest wielki nie przez to, co posiada [...] lecz przez to, czym dzieli się z innymi". Tym samym już na starcie tej podróży wyjaśnił nam jaki jest jej cel - dzielenie się. Ale zapytacie czym? No przede wszystkim doświadczeniem, myślą, wątpliwościami, sposobami rozwiązań sytuacji z którymi przyjdzie się nam zmierzyć. Ten Blog nie ma być jedynie moim paplaniem, ale miejscem wymiany zdań i myśli. Jeśli tak się stanie, to wyznaczony cel mojego instruktorskiego zadania zostanie osiągnięty, a nasza wędrówka będzie owocowała obopólnym wzbogaceniem. Nasza podróż tylko wtedy stanie się niezwykłą przygodą...
To pierwsza sprawa, słowem wstępu. Druga jest równie ważna. Chodzi o otwartość umysłu. Nie należę bowiem do "grzecznych" tzn. cicho siedzących ludzi, którzy tylko potakują. Umiem krzyczeć i chcę być często usłyszany, zwłaszcza jak wmówię sobie, że mój pomysł na jakąś sytuację jest najlepszym sposobem rozwiązania. Wiem, trochę butnie to zabrzmiało, ale chodzi tu przede wszystkim o fakt, że cenię sobie konstruktywną myśl, nawet jeśli czasem burzy ona od wieków przyjęty porządek. Celem bowiem tego "krzyczenia" jest lepsze zrozumienie i nowoczesne, często nowatorskie rozwiązanie, aby łatwiej było poradzić sobie z problemem, który nas spotyka. Tym samym nie uważam się za Alfę i Omegę, bo wiem, że niektórzy są bardziej "ogarnięci" w temacie, a ja sam na niektórych ścieżkach stawiam dopiero pierwsze kroki. Jestem przecież tylko człowiekiem, a naturą ludzką jest być omylnym. Co nie oznacza, że nie warto na drodze prób i błędów tworzyć, rozmyślać, a często i zmieniać otaczającą rzeczywistość.

Jeśli mimo tych wstępnych uwag nadal tu jesteście, to czas najwyższy przedstawić wam konspekt naszej podróży. Blog, jak już powiedziałem, tworzę na potrzeby zadania z wymagań próby instruktorskiej, ale od razu zastrzegam, że nie będzie on jedynie harcerski. Pragnę zająć się wszystkimi dziedzinami, które konstytuują moją osobowość. Jestem instruktorem, drużynowym, szczepowym, ale również absolwentem teologii katolickiej. A więc nie zdziwcie się, jeśli podczas wędrowania, będę skakał z kwiatka na kwiatek, mieszał te dziedziny razem lub kładł nacisk na którąś z nich zapominając totalnie o drugiej. Uważam, iż analiza tylko harcerskich tematów, byłaby kłamstwem wobec siebie samego. Po drugie nawet w drużynie podejmuje tematy religijne, bo moi podopieczni potrzebują odpowiedzi, a nikt (za co mam mały żal co do niektórych katechetów) nie chce im na nie odpowiedzieć. A ponadto instruktor wykorzystuje "wszystko" co nabył na drodze doświadczenia, a pozwala ubogacić metodę harcerską i osiągnąć zamierzony cel wychowawczych. Zbywanie zaś pytających uważam za karygodne.
Ok. Powiedzmy, że wędrówkę uważam oficjalnie za rozpoczętą. Zapraszam na mój Blog i śledzenie postępów mojej próby. Mam też nadzieję, że podejmowane tematy znajdą Wasze zainteresowanie i będziemy mieli możliwość twórczej dyskusji - co jest najlepszym sposobem na wspomniane przez J.P. "dzielenie się". Na początek zamieszczam, Kochani, obraz M. Kopalnowicz pt: "Linia życia", który powinien zacząć naszą refleksyjną podróż. Co autor ma na myśli? - jak to zwykła pytać pani od plastyki. No właśnie... życie ludzkie jest wędrówką, jak to napisał kiedyś Edward Stachura. Nie którzy powiadają, że zapisaną, zdeterminowaną (o determinacji, czyli kwestią teologicznej Opatrzności zajmę się niedługo w jednym z artykułów) - inni, że pełną splotów przypadków - a jeszcze inni, że usłaną bólem i cierpieniem. Każdy widzi to inaczej. Wszyscy jednak mamy wrażenie, że życie jest ulotne i przemija. Dlatego ważne jest, aby nie zmarnować go. Życie też zaskakuje nas nieustannie... to co znamy, lub wydaje się nam znajome, bo pewnym czasie potrafi nas zakłopotać. W końcu też życie jest darem. Pytam więc co z nim robimy, na ile uważamy je za coś ważnego? Czy odwdzięczamy się innym za możliwość współuczestniczenia w ich życiu? Te własnie pytania będziemy próbowali rozwikłać, a posiłkując się słowami powyższej piosenki zespołu "Na Bani", skupimy się na "GÓRACH", tych będącymi ludzkimi, boskimi czy też, przede wszystkim, harcerskimi dylematami, by dojść do zaskakującego finału (zawartego w słowach tej piosenki).
Zaczynając podróż w nieznane oraz pewnie znane też Wam okolice (które mam nadzieję mimo wszystko spróbujemy na nowo odkryć) zapraszam was do przesłuchania dwóch piosenek i komentarzy na temat ich słów, waszej pierwszej refleksji o życiu opartej na analizie metafor oraz porównań. Proszę też o komentarze na postawione wyżej pytanie "plastyczki". Pozdrawiam Was wszystkich i zapraszam za tydzień do pierwszego etapu naszej dwuletniej wędrówki (z założenia, że okres próby podharcmistrzowskiej tyle trwa).
0 komentarze:
Prześlij komentarz