sobota, 29 czerwca 2013

Posted by Unknown |
Odkąd działam jako drużynowy, zawsze organizowałem jakieś przedsięwzięcia. Moim polem popisu były rajdy. Pierwszy zrobiłem już w wieku 14 lat. Nosił tytuł "Płomyczek" i był jednodniowym zlotem drużyn hufcowych połączonym z grą terenową wokół miasta. Po powrocie do służby z moją nową drużyną postanowiliśmy zrobić rajd trzydniowy. Nadałem mu nazwę PARALAKSA od zjawiska fizycznego, polegającego na spostrzeganiu jednego obiekty w różnym spectrum w zależności od punktu widzenia. Dzięki "mądrej" kadrze PARALAKSA się udała i zapisała się w historii hufca, jako wydarzenie konieczne w trakcie roku harcerskiego.
Tegoroczna edycja dzięki szczepowi była wydarzeniem ponadhufcowym. Udało się zaprosić do udziału drużyny z poza hufca. Pomoc ze strony szkoły i hufca zapewniły nam właściwą bazę i lepszą organizację. Moi chłopcy z roku na rok dojrzewają, a więc można im powierzać coraz to poważniejsze zadania związane z przygotowaniem takich wydarzeń. W tym wydaniu byli już kadrą świadomą swoich obowiązków i podział zadań nie był sprawą tak trudno jak w zeszłym roku. Dzięki phm. Grażynie Sotkiewicz, kwatermistrzowi ćw. Mikołajewskiemu oraz mojemu niezastąpionemu przybocznemu ćw. Markowi Wieczorek przygotowanie gry było przyjemnością. To też stało się przyczynkiem do zamknięcia im pozytywnie próby na stopień ćwika podczas tej gry.
Do tej pory widziałem w moich chłopcach chęć dorównania do mnie. Mój stopień był im wyznacznikiem. Nie chciałem, zatem aby osiągnięcie tego pułapu wiązało się z czymś beznadziejnym. Wiedziałem, że w momencie zdobycia przez nich tego stopnia przestanę być dla nich ideałem. Będą mi równi. Postanowiłem przygotować zatem ostateczną lekcję. Tą najważniejszą. Zamknięcie próby zostało tak przygotowane, aby wypłynęła z niej najważniejsza lekcja - braterstwo ponad wszystko.
Kiedy nadawałem stopień w moim sercu radość mieszała się ze smutkiem. Byłem dumny, że trzech moich harcerzy zacznie nosić na pagonie mój stopień. Stopień dla którego jak przepracowałem tyle, dla którego przez ostatnie lata swojej harcerskiej służby poświęciłem bardzo wiele. Chciałem docenić ich trud. Patrzyłem na nich jak na siebie kiedyś w lustrze. Czułem jednak w sercu, że kończy się pewien rozdział.... rozdział w którym JA odgrywałem jeszcze istotną rolę. Teraz, zaraz, to właśnie JA miałem odejść w cień.
Od objęcia funkcji wiele zmieniło się w moim życiu. Przebywając znowu w gronie harcerskim scementowałem się ze swoimi dziećmi. Przeżywałem ich bolączki, trudy i zmagania. Byłem ważną cześcią ich życia. Życie polega jednak na tym, aby coraz mocniej usuwać siebie na rzecz jestestwa tego drugiego. Wychowanie polega na nauczeniu samodzielności wychowanka w podejmowaniu decyzji. Takim etapem była dla mnie właśnie ta chwila.
Wkrótce moi ćwikowie odejdą na drogę wędrownictwa. Kończy się ścieżka na której byłem przewodnikiem, a zaczyna się ich samodzielność, przy której pomagać im będzie drużynowy wędrowników HO Bartosz Guścin. Mam jednak w sercu nadzieję, że pozostanę dla moich wychowanków nie tylko jakimś epizodem w ich życiu, miłym wspomnieniem, ale również echem mądrości, z której będą korzystać w swojej dorosłości. Sam zrozumiałem również, że i dla mnie zaczęła się bardzo ważna lekcja, lekcja "odcinania pępowiny". Bolesna nauka oddalania, którą każdy przeżywa na swój własny sposób.

Moim ćwikom Markowi, Marcinowi i Mikołajowi serdecznie gratuluję :) jestem z Was dumni chłopcy.

Robert Baden-Powell napisał kiedyś w "Wskazówkach dla skautmistrzów", że: "Chłopcy robią wszystko to, co robi drużynowy. Drużynowy odbija się w swoich chłopcach jak w lustrze. Skauci nauczą się poświęcenia i patriotyzmu tylko od takiegoż poświęcenia i patriotyzmu drużynowego". Mam nadzieję, że podczas pracy ze mną wynieśliście coś cennego, na czym będziecie mogli się wzorować i podejmować w życiu słuszne decyzję. Wierzę w waszą dojrzałość, bo stopień który nosicie to właśnie symbolizuje i nie dostaliście go za darmo.

0 komentarze:

Prześlij komentarz