piątek, 20 grudnia 2013

Posted by Unknown |
|wyciąg ze Stategii ZHP na lata 2012-2017. Motywowanie i promowanie kadry ZHP|

Cel strategiczny:

- Mamy zmotywowaną kadrę, która ma doprecyzowany cel działania, wie, po co wykonuje każde swoje zadanie, jaki sposób jest najlepszy do osiągnięcia celu i czuje satysfakcję z podejmowanych wyzwań.
- Kadra ma poczucie wsparcia swoich działań i rozwoju własnego w organizacji.
- Instruktorzy czują dumę z pełnienia funkcji instruktorskich w ZHP, która wynika z pozytywnego wizerunku instruktora zarówno wewnątrz ZHP, jak i w społeczeństwie.


Rozpoczeliśmy kolejny rok działania. Po niefortunnym starcie z letnimi przebojami do szczepu powoli powracała pokój. Decyzję podjęte w tym czasie pozwoliły odsunąć od źródeł osoby, które wprowadzały w szczepie zamieszanie. Problem "miłosne" tkwiły w uśpionej sile, gdzieś w głębi ludzkich serc, z czasem same torując sobie drogę do światła dziennego. Ta fontanna musiała kiedyś wybuchnąć, by w końcu w kryształowej tafli prawdy uświadomić co nie których jak, co i dlaczego. Serce nie sługa powiadają, ale rozum też swoje rację ma. Finałem nieszczęśliwego tandemu stał się Festiwal Piosenki w Nowej Soli, który stał się okazją by postawić sprawę jasno i klarownie. Po tym w końcu sercowe perypetie wędrowników odeszły w niepamięć.

Z początkiem roku harcerskiego także i w moim życiu nadeszły wiekopomne zmiany. Dzięki wsparciu władzy otrzymałem szansę spróbowania się w swoim zawodzie. Pierwsze kroki na nauczycielskiej ścieżce nie były łatwe, ale ciekawość i chęć do działania pozwoliły mi z miesiąca na miesiąc co raz bardziej wnikać w meandry belfrowskiego zawodu. Punktem krytycznym stała się chwila zaistnienia wakatu na stanowisku nauczyciela niemieckiego. Była to okazja na zwiększenie swoich dochodów, więc trzeba było chwycić byka za rogi. Życie płata niesamowite figle. Zaraz po skończeniu szkoły licealnej udałem się w pierwszej chwili na studia germanistyki w Gorzowie Wlkp., ale po kilku miesiącach porzuciłem ten kierunek, twierdząc, że z niemieckim niekoniecznie mi do twarzy. Teraz Fortuna zmusiła mnie do powrotu na ścieżki niemieckojęzyczne. By zdobyć dodatkowy etat, musiałem w krótkim czasie zdobyć certyfikat języka niemieckiego Instytutu Geothego na poziomie C1. Egzamin kosztował mnie ponad 500 zł. Bez wahania podszedłem do tego zadania, dopiero później uświadomiwszy sobie, że do takiego egzaminu co niektórzy szykują się ok 3 miesięcy. Ja oczywiście zrobiłem to z marszu, ale chyba dzięki Bożej przychylności okazało się, że podołałem. Tak więc juz w październiku otrzymałem dodatkowy etat i zostałem nauczycielem niemieckiego. Jakież dziwne było przeświadczenie, które zrodziło się w moim sercu po kilku miesiącach pracy na tym stanowisku. Choć teologia tak bliska mi, w świetle ostatnich tygodni, była mi bardziej obca niż język który zacząłem wykładać.


Praca w szkole zaczęła przynosić mi nie tylko dochody, ale i spełnienie. W końcu doświadczałem możliwości samoegzystencji. W moim domu nastąpiła ponadto zmiana mentalności spowodowana moim stanowczym odcięciem się od wielu spraw i skupieniem się na własnym życiu. Tych kilka wydarzeń odmieniło mój kurs dryfowania w wielkiej pusce zwanej życiem. Obok ZHP zrodziło się życie zawodowe, a satysfakcja mojego pracodawcy, jak i szacunek oraz miłość uczniów dodały mi skrzydeł do jeszcze pełniejszego działania.

Wracając na zieloną ściężkę. Desant wyznaczył sobie kierunek puszczański, co pozwoliło mu na ukierunkowanie działań zmierzających w stronę przyszłorocznego HAL. PARADROP nadal czerpał siły z kursów, ale i zaczął zabiegać o scementowanie jedności w swojej jednosce. NOCNE PTASZKI otworzyły kierunek artystyczno-teatralny, które finał mieliśmy przyjemność zobaczyć na zimowisku. Samotny komendant przestał być sam. Dzięki wsparciu dorosłych wiele inicjatyw i działań można było zrealizować wykorzystując metodę podziału pracy i obowiązków. W pracy w hufcu pomogła mi zaś Sylwia, która często motywowała mnie do wytężonej pracy. Przed KSI kilku naszych stanęło by otworzyć przewód instruktorski. W szczepie powiał jakiś dziwny wiatr. Zadaniem przewodnim oprócz Urodzin, Wigilii i kilku pomniejszych imprez, stało się pierwsze szczepowe zimowisko... forma NAZ, w której miały uczestniczyć tylko drużyny szczepu.

Krok milowy... bo inaczej nie można było tego nazwać. W każdej historii jest taki zwrot akcji. W naszej będzie to ESKADRA. Dorastające Nocne Ptaszki, nasze kochane zuszki, miały wkrótce wstąpić do Desantu, jednakże tak się nie stało. Podczas rajdu harcerskiego DRIADA, podjąłem poważne rozmowy z młodym druhem Alkiem o utworzeniu nowej jednostki. Początkowo Marcin odrzucił moją propozycję, ale nie minął tydzień, gdy zmienił zdanie. W ten oto sposób zrodziła się nowa drużyna. Było to zaskoczenie dla wszystkich, ponieważ utrzymaliśmy to w tajemnicy. Moja intuicja okazała się jednak trafna, a ESKADRA w szybkim czasie stała się elitą szczepu, ziarnem prawdziwego harcerstwa. Była to też droga do instruktoratu młodego ALKA, a dla całego szczepu światło możliwości jakie stoją przed każdym harcerzem, który ma sercę gotowe do służby i pracy. To właśnie praca z tą jednostką oraz z młodym przyszłym instruktorem pozwoliła mi na nowo zrozumieć strategię działania ZHP i samemu dojrzeć do zmian w sobie. Dziś patrząc na tę chwilę patrzę z nową nadzieją na całą Czarną Jedynkę i rozumiem potrzebę dobrze działającej kadry.

0 komentarze:

Prześlij komentarz